sobota, 23 maja 2015

1# Początek

 Brązowy lew z czarną grzywą i blizną na oku, walczył z żółtym lwem o czerwonej grzywie. Walczyli na majestatycznej skale, zwanej Lwią Skałą. Brązowy, nazywał się Skaza, a żółty to był Simba. Lwy walczyły o jedno - tron. Wtedy Simba, zrzucił Skaze ze skały. Lew spadł na ziemie, upadł twardo tak że ledwo się podniósł. Simba tym czasem, dumnie wbiegł na szczyt Lwiej Skały i zaryczał jako nowy władca. Skaza wstał, ale po chwili nie było mu już tak wesoło gdyż jego blizna zaczęła świecić. Wiedział co to oznacza! Złe duchy spełniły swoje groźby! Zaraz on zamieni się w jakieś zwierze, które złe duchy sobie wybrały. Wtedy Skaza cały zaczął się robić złoty i oświetlać noc. Lwice ze stada spojrzały się na niego, lecz po chwili widziały taki blask, że aż musiały odsunąć wzrok. Kiedy znów się spojrzały, tam gdzie jeszcze przed chwilą był były król - była hiena. Hieny także się spojrzały, ale nikt nie rozpoznał że to nie była jakaś hiena tylko lew, lew zamieniony w hienę. Nikt nawet nie zauważył że hiena miała bliznę na oku, bliznę, która była jedyną pozostałością po byciu lwem. Skaza nie wiedział co robić. Dlaczego te duchy musiały wybrać akurat hienę?! Brudną, śmierdzącą hienę, a każdy wie że hien nikt nie lubi. Były lew spojrzał na inne hieny. Teraz był taki sam jak one. Jednak hieny zaczęły uciekać od Lwiej Skały. Skaza na początku nie wiedział dlaczego, ale wtedy spojrzał w górę i usłyszał krzyk Simby.
-Wygnać wszystkie hieny! Krzyknął nowy król.
Do hieny z blizną ( chyba będziecie rozumieć że to Skaza zmieniony w hienę )  podbiegła jakaś lwica.
-Wynocha! Nie chcemy tu nawet jednej hieny! -  Krzyknęła. - A kim ty w ogóle jesteś? Znam wszystkie hieny, ale nigdy nie widziałam hieny z blizną.
-Ja mam na imię..... - zaciął się żeby szybko wymyślić jakieś imię - ..... *Kisasi!
-Hmmm.....nie znam - powiedziała lwica, ale szybko przypomniała sobie że nie przybiegła żeby robić pogawędki z hienami - A teraz się wynoś bo Ci zrobię drugą bliznę!
Lwica zawarczała, a Skaza/Kisasi ruszył do ucieczki, w kierunku innych hien.
-Zaczekajcie! Krzyczał, ale żadna hiena nie była na tyle mądra by rozpoznać swojego byłego przywódce. 
Nikt nawet nie spojrzał na niego, wszyscy za to patrzyli na hienę imieniem Shenzi.
-Co robić?! Pytali się jej co chwilę.
-Cóż - odpowiedziała Shenzi - musimy się udać do opuszczonej ziemi za górami. To będzie lepszy dom niż Cmentarz słoni, a teraz nikogo tam nie ma.
-A jak dawni mieszkańcy Ziemi za górami wrócą? Spytał się Banzai, który był zakochany w Shenzi.
-Jak wrócą  to sobie z nimi poradzimy!
Banzai o nic więcej nie pytał tylko pobiegł do tyłu by iść na samym końcu.
-"Stado za górami! - pomyślał Skaza - Tam mogę spotkać te duchy i porozmawiać z nimi, a może Mi znów przywrócą ciało lwa - rozmarzył się - tylko, oczywiście trzeba się tam najpierw dostać. Puki co to będę się przedstawiał jako Kisasi."
Hieny dalej szły marszem, a "Kisasi" był na samym końcu razem z Banzai'em. Shenzi prowadziła wyprawę, więc Skaza miał pewność że wszystko się uda.....

~~~~~~~~~~~~~~~~
*Kisasi - zemsta.
P.S. W tej historii nie ma Ziry.

3 komentarze: